
Chcę wam w skrócie przedstawić moją historię, otóż zawsze należałem do chłopaka pełnego radośći i optymizmu, do tego stopnia, że zarażałem tym innych. Przyciągałem do siebie wiele znajomych oraz cieszyłem się też powodzeniem wśród płci pięknej. Z czasem pod wpływem wielu ciężkich dla mnie sytuacji życiowych takich jak śmierć ojca, śmierć dziadków oraz to , że moje dzieciństwo wypełnione było DDD i DDA , sytuacje te wywołały u mnie początki różnorakich lęków. Najbardziej bałem się chorób, odczuwałem ogromny lęk przed zgorszeniem swojego stanu zdrowia ( chociaż byłem zdrowy jak rybka), wystarczył zwykły objaw a ja przy pomocy wujka google tworzyłem już sobię w głowię różne scenariusze, biegając od lekarzy do lekarzy ucząc ich jednocześnie nowych chorób .Byłem wtedy nastolatkiem wiecie przeżyłem już pierwsze rozstanie przestałem wierzyć , że kopciuszek gubi bucika który potem zostaje znaleziony a snieżka nie umiera otruta bo prawdziwa miłość istnieje

Szybko jednak stanąłem na nogi, zacząłem pracować w rodzinnej firmie, rzuciłem się w wir imprez w zasadzie miałem wspaniałe życie pełne pięknych kobiet oraz wspaniałych chwil. Wtedy to ja wygrywałem, nokautowałem wszystkie lęki, byłem jedynym władcą w swojej głowie. Niestety moja chwała nie trwała długo gdyż prowadzenie imprezowego i głośnego trybu życia wywowały u mnie uraz akustyczny objawiający się straszną nadwrażliwością na każdy nawet pozornie cichy dzwięk oraz szumami usznymi w skrócię słyszę w swojej głowię 24/7 pisk oraz różne szumy. To co mnie spotkało wywołało u mnie powrót lęków, to wszysto wróciło tak mocno, jakby się kumulowało we mnie latami. Pierwszy raz w życiu zacząłem mieć myśli samobójcze, zaprzyjaźniłem się wtedy z SSRI oraz xanaxem, pierwszy raz odwiedzałem takich specjalistów jak psychiatra czy psycholog. Szumy uszne tak zawładneły moim życiem, że skupiałem się tylko i wyłącznie na nich, niewiele straciłem przez to kobiete z którą byłem w 5 letnim związku.
Początki rozstania były cieżkie, biorąc pod uwagę to , że jest się z kimś tyle lat, organizm stratę traktuję jak potencjalną śmierć, dzisiaj mija rok od rozstania

Od kilkunastu tygodni wszystko wróciło, ogromny lęk o to , że nikogo już nigdy nie znajdę, żę będe sam do konca życia, bardzo ciężko zapomnieć mi o ex chociaż minąl już rok. Kazdego ranka budzi mnie lęk w nocy miewam straszne sny, wrócił lęk o zdrowie o choroby, o to że kiedyś mi się pogorszy , że szumy staną sie tak głośnę że popełnie przez nie samobójstwo, pogorszył mi się troche wzrok od pracy przy komputerze i wiecie już mam ogromną panikę przed tym ,żę będe musiał chodzić w okularach, że wywoła to ogromne problemy wzrokowe, lub że będe bardzo bardzo słabo widział.
Każdy dzień to dla mnie walka, sami wiecie dobrze jak to jest kiedy lęki i nerwica odbiera. 99,9% radośći z każego dnia życia, każdy dzień to męka. Stosuje ashwagandę od jakiegoś czasu i różaniec górski.
Słuchajcie czy powinienem zacząć brać leki lub iść na terapię ? Jak sobie pomóc, proszę Was o pomoc, tych którzy sami przez to przechodzą są największym wsparciem a Ci którzy to pokonali największym autorytetem. Najlepsze , żę po mnie nie widać tego kryje się przed wszystkimi.